wtorek, 3 lutego 2015

Mów mi Vincent

Mów mi Vincent (St. Vincent) – recenzja


Ależ to gorzkie. I niezbyt szczere. I stereotypowe. I przewidywalne. A mimo wszystko to dobry film. To komedia, więc umówmy się, że scenariusz nie musi powalać. Ważne, że jest zabawnie i niegłupio. Murray w znanej sobie roli starego zgryźliwca spisuje się świetnie. Watts śmiało sobie poczyna i wypada całkiem dobrze. Widzów bardziej wrażliwych i mniej odpornych na amerykański sentymentalizm całość może też nawet wzruszyć (choć do Gran Torino trochę brakuje).

Dla kogo: fani klasycznych kreacji Murraya; mający ochotę się pośmiać, ale nie za głośno; niemogący się zdecydować, czy chcą zobaczyć poważny film czy raczej „coś lekkiego”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz