Doskonała realizacja (montaż na 1 ujęcie - majstersztyk), ścieżka dźwiękowa (ta perkusja), aktorzy (brawurowy Norton, teatralny Keaton, kradnąca wszystkie sceny Stone), osadzenie w amerykańskiej literaturze (rozczarowanie - temat nr 1), satyra na współczesne kino, opowieść o (u)traconej młodości, metafory, błyskotliwe dialogi - ten film ma wszystko. No prawie - mnie tu trochę brakuje mocniejszych kulminacji i dynamiki, przez co całości bliżej do wymagającej książki niż porywającego kina. Całkowicie rozumiem uznanie krytyków, ale zdziwię się, jeśli ten film pokochają widzowie.
Dla kogo: fani mrocznej amerykańskiej literatury; cynicznie patrzący na rzeczywistość; lubiący zastanawiać się nad upływem czasu; niespodziewający się filmu o superbohaterach