środa, 23 grudnia 2015

Przebudzenie mocy

Przebudzenie mocy (The Force Awakens) – recenzja




Byłem w kinie na Nowej Nadziei. Tylko efekty fajnie poprawili. I paru scen nie pamiętałem. I gwiazda śmierci coś urosła...

Tak zupełnie poważnie, nowe Gwiezdne Wojny to stare Gwiezdne Wojny w wersji poprawnej politycznie, Luke jest kobietą itd., a do tego naprawdę efektowna i dynamiczna realizacja. Ogląda się świetnie, ale to remake, a nie nowy film (nawet głupotki fabularne jak były, tak są).

Jeśli chodzi o "nowe trylogie", to przynajmniej twórcy tej sprzed 15 lat mieli odwagę i pomysł (ok, nie był najlepszy). Abrams po prostu dobrze zrealizował projekt, dla mnie to jednak trochę za mało.

PS hermetyczny: trudno o bardziej dosłowną realizację campbellowskigo monomitu

Dla kogo: dla każdego (serio, to uniwersalna opowieść); dla tych, co lubią kosmiczne bitwy; dla tych, którzy nie wymagają od kina zbyt wiele poza rozrywką

piątek, 20 listopada 2015

Olive Kitteridge

Olive Kitteridge (serial) – recenzja




To poważny serial. Czasem aż za bardzo. Czasem dla odmiany ironiczny i zabawny. W przystępny sposób opowiada o kwestiach podstawowych, stawiając przy tym dużo trudnych pytań. Dojrzewanie i starość. Życie udane i życie zmarnowane. Miłość i życie we dwoje na co dzień. Strach przed samotnością. Podejmowanie trudnych wyborów i tęsknota za niewybraną opcją.

Fabularnie to opowieść o kilkudziesięciu latach życia pewnego małżeństwa i ich syna. Ogląda się nieźle, bardzo solidnie aktorsko. Czasami jest nudnawo, ale to po prostu serial, do którego należy siadać z odpowiednim nastawieniem, to nie jest czysta i prosta rozrywka.

Generalnie polecam, to w końcu tylko 4 odcinki.

Dla kogo: dla tych, którzy czasem lubią na poważnie; dla fanów dobrych amerykańskich aktorów starszego pokolenia (Frances McDormand, Richard Jenkins, Bill Murray); dla lubiących psychologicznie wgryzać się w skomplikowane historie codziennych ludzie

wtorek, 17 listopada 2015

Spectre

Spectre - recenzja



Na początek plusy. Świetne zdjęcia, Meksyk, Londyn i Rzym pokazane z różnych perspektyw wyglądają imponująco. Cały meksykański początek wypada bardzo przyjemnie. Niestety dalej jest coraz gorzej. Scenariusz jest wręcz piramidalnie głupi i tak dziurawy, że w tej jednej wielkiej dziurze utopił się cały sens. To może byłoby do wybaczenia (taki urok Bondów), ale film jest nudnawy. Akcja zupełnie nie wciąga, kolejne pojedynki budzą głównie znużenie, wszystko wybucha po jednym dotknięciu i po prostu smutno na to patrzeć. Nie dajcie się też zwieść obietnicom występu Moniki Belucci - pojawia się na całe 1,5 minuty, żeby niewiele wnieść do fabuły. Miło za to, że główna dziewczyna Bonda jest mądra. Fanom Jamesa pewnie i tak film się spodoba, dla mnie to strata prawie 3 godzin (to jest aż tak długie!).

Dla kogo: niepoprawni wielbiciele (wielbicielki?) agenta 007; fani ładnych sukienek (serio, fajne są); potrafiący zachwycić się pięknymi zdjęciami i pracą operatorów

czwartek, 29 października 2015

Marsjanin


Marsjanin  (The Martian) - recenzja


Niezły film, który mnie zepsuła mocna reklama i za duże oczekiwania. Niby zabawne dialogi, niby fajne zdjęcia i niby dobrze się to ogląda, ale nic więcej. Fabuła jest taka, że naprawdę każdy zwrot akcji da się przewidzieć z dużym wyprzedzeniem, więc ciężko się tym ekscytować. Wizja bliskiej przyszłości fajna, ale brutalny gwałt na prawach fizyki mocno ją psuje (łatanie marsjańskiej bazy folią, no proszę was). Fabularne dziury też niestety solidne. Warto obejrzeć jako przyjemny film rozrywkowy, byle nie nastawiać się na coś wybitnego. PS trailer streszcza film, więc w sumie to spoiler alert PS2 Kate Mara jest super.

Dla kogo: fani lekkiego science fiction; spragnieni rozrywki tylko udającej nieco ambitniejszą; mający potrzebą zobaczenia hollywoodzkiego blockbustera z dobrą obsadą

sobota, 10 października 2015

Everest

Everest – recenzja


Właśnie dla takich filmów pojawiają się te wszystkie technologiczne nowinki w kinematografii. Wrażenia wizualne lepsze niż kosmiczne (sorry, Grawitacjo). Mnie zabrakło trochę ujęć wspinaczkowych, scenariusz mógłby być też mniej chaotyczny, bo bez znajomości historii albo książki je opisującej trudno zrozumieć niektóre związki przyczynowo-skutkowe. Mimo tego zdecydowanie warto! A, i jeszcze Jake Gyllenhaal na duży plus.

Dla kogo: fani efektownych zdjęć; miłośnicy gór; fanki mężczyzn z brodami

niedziela, 6 września 2015

Droga

Droga (The Road) - recenzja


Widzieliście nowego Mad Maksa i macie dla odmiany ochotę na postapo na poważnie? The Road sprawdzi się idealnie. Ciężki klimat, mrocznie, szaro, przygnębiająco, ale bardzo klimatycznie i trudno oderwać się od ekranu. Niektóre kadry przepiękne. Mnie trochę rozczarowało tylko zakończenie. Fabularnie to odyseja w martwym świecie (czyli klasyczny Cormac McCarthy) po upadku człowieczeństwa. Zachęcające, prawda :)?

Dla kogo: fani postapokalipsy; miłośnicy ciężkiego klimatu w kinie; wielbiciele wysmakowanych kadrów


Wikingowie - sezon 2

Wikingowie (Vikings) - sezon 2 - recenzja


Moim zdaniem to jeden z najlepszych sezonów ze wszystkich seriali, które widziałem. Świetne rozwinięcie postaci, porządnie rozbudowana fabuła, dynamiczna akcja, widowiskowe sceny akcji - naprawdę niewiele tu brakuje. Duet Athelstan-Ragnar może jest trochę zbyt „bromancowy”, ale każda z tych postaci wypada o wiele lepiej niż w pierwszym sezonie. Zdecydowanie warto, wspaniała nagroda za przejście przez pierwszy sezon, który ma swoje braki.

Dla kogo: jak w sezonie 1 + dla każdego, kto lubi efektowną telewizję

czwartek, 27 sierpnia 2015

Hotel Marigold

Hotel Marigold (The Best Exotic Marigold Hotel) - recenzja


Starsi Brytole, grani przez wybitnych aktorów, z różnych powodów szukają szczęścia w Indiach. Jak dla mnie brzmiało to jak niezły pomysł na film i faktycznie tak jest. Ciepła i sympatyczna komedia z morałem. Fabuła momentami podbija klasyczną komedią romantyczną, ale generalnie całość jest świetnie pomyślana i rozplanowana. Mogę szczerze polecić.

Dla kogo: szukający przyjemnego i budującego filmu; spragnieni brytyjskiego akcentu zaprezentowanych przez doskonałych aktorów; mający ochotę pośmiać się z Indii (ale tak z sympatią)

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Wikingowie sezon 1

Wikingowie (Vikings), sezon 1 – recenzja


Pierwszy sezon Wikingów nie zwala z nóg, ale jest na tyle dobry, by zacząć oglądać kolejne. Pierwsze odcinki dosyć przewidywalne, postacie też rozwijają się bez niespodzianek, chociaż u kilku pojawia się potencjał na większe psychologiczne skomplikowanie. Widać też ograniczenia budżetu, sceny bitewne cierpią na braki w ludziach. Pewne dłużyzny powodowane są przez przedstawianie nordyckich rytuałów i zwyczajów, co ma swój klimat. Ogólnie zdecydowanie warto, choć może nie całość na raz.

Dla kogo: fani solidnych dramatycznych seriali; miłośnicy średniowiecznej historii; spragnieni widoku umięśnionych i brudnych mężczyzn

środa, 12 sierpnia 2015

Wiek Adeline

Wiek Adeline (Age of Adeline) – recenzja


Przed Państwem filmowa baśń w nowoczesnym wydaniu. Mamy narrację niczym z Andersena, stereotypowe postacie, maksymalną przewidywalność oraz zakończenie w stylu żyli długo i szczęśliwie. Przerabiamy motyw niedawno przerabiany w Benjaminie Buttonie, czyli jak wyglądałoby życie osoby, która starzeje się w sposób niestandardowy (tutaj = nie starzeje). Ja trochę nie odnalazłem się w konwencji i film nieco mnie zmęczył, ale jeśli tylko lubicie oglądać dla klimatu filmy, w których każdą scenę przewidzieliście wcześniej, to pewnie się spodoba. Główna rola kobieca zagrana z klasą, świetnie wypada też Harrison Ford.

Dla kogo: niepoprawni miłośnicy bajek i baśni; wielbiciele (czy raczej wielbicielki) filmów o pięknej miłości; spragnieni kina, które można oglądać jednym okiem, bo nic wielkiego się nie wydarzy

wtorek, 11 sierpnia 2015

Ted 2

Ted 2 – recenzja


Nie warto. Jestem fanem jedynki, ale sequel wypadł nadzwyczaj marnie. W całym filmie znajdą się 3 naprawdę śmieszne żarty, poza tym w kółko to samo, niemiłosierne dłużyzny. Gdybym na siłę miał wskazać plus, to fajnie wypadają sceny na Comic Conie. Odpuśćcie sobie, lepiej obejrzeć Million Ways to Day in the West albo po prostu Family Guya.

Dla kogo: hardkorowi fani gadającego misia; wszyscy, których bawi pojawienie się jointa na ekranie; pragnący bezmyślnie pogapić się w ekran

piątek, 12 czerwca 2015

Metallica: Through the Never

Metallica: Through the Never – recenzja


Oto koncert zespół Metallica, który udaje prawdziwy film. Nie dajcie się zwieść opowieściom, że jest tam jakaś fabuła. Są fabularne wstawki, które łącznie trwają jakieś 5–6 minut, nie mają większego sensu, a momentami wręcz denerwują. Samo nagranie koncertu bardzo sympatyczne i słucha się tego świetnie. W kinie na pewno byłaby to doskonała zabawa, w domu chyba lepiej porobić coś fajnego i puścić Metallicę w tle.

Dla kogo: fani Metallici (no shit!); ci, którzy kochają koncerty, ale z jakiegoś powodu nie mogą na nie chodzić; ci, którzy mają ochotę zobaczyć widowiskowy koncert z bardzo bliska, ale chcą uniknąć przy tym kontaktu z innymi ludźmi

czwartek, 28 maja 2015

Mad Maks: Na drodze gniewu

 Mad Maks: Na drodze gniewu (Mad Max: Fury Road) - recenzja



Takiego tempa to już dawno w kinie nie było. 5 minut fabuły na 2 godziny pościgu, więc wyszedł Need for Speed w klimacie Fallouta. Tradycyjne efekty specjalne i popisy kaskaderskie na genialnym poziomie. Dzięki oszczędnemu stosowaniu CGI całość jeszcze bardziej nabiera smaku. Graficznie dopracowane w każdym calu. Galeria ciekawych postaci, nawet w epizodach, pozwala nadrobić skromniutką fabułę. Dla mnie wielki plus, ale nie każdego na ten film bym zabrał.

Dla kogo: fani postapokaliptycznych klimatów; miłośnicy efektów specjalnych w starym stylu; kochający szybkie tempo, cholernie szybkie tempo

niedziela, 24 maja 2015

Dzikie historie

Dzikie historie – recenzja


Główną zaletą historii jest to, że jest ich 6, więc każdemu coś się powinno spodobać. Mnie urzekły 2 (Bombito i samochodowa). Nie są ze sobą powiązane, co w sumie ułatwia sprawę – przewija się tylko motyw dobrzy biedni vs źli bogaci, ale to ostatnio supermodne w kinie. Rzeczywiście momentami jest zabawnie, momentami niespodziewanie, więc sprawdza się jako komedia, ale przełomowe to to nie jest.

Dla kogo: lubiący mieć kilka filmów w jednym; wielbiciele czarnego humoru; bojownicy o sprawiedliwość społeczną

niedziela, 12 kwietnia 2015

Co robimy w ukryciu

Co robimy w ukryciu (What we do in the shadows) - recenzja



Wreszcie parodia filmów grozy, która nie jest żenująca i nieśmieszna. Kino z przymrużeniem oka dla osób z nieco czarnym i absurdalnym poczuciem humoru. Kilka scen jest absolutnie genialnych i fantastycznie pomyślanych, kilka dużo słabszych. Warto tylko pamiętać, że fabuły tutaj raczej wiele nie ma i jest to zbiór (głównie śmiesznych) gagów.

Dla kogo: fani horroru i wampirów w odsłonie klasycznej; wszyscy z czarnym poczuciem humoru; hipsterzy, którzy chcą się pochwalić obejrzeniem filmu z Nowej Zelandii

poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Oculus

Oculus - recenzja



Pomysł niezły, choć raczej prosty. Wykonanie sprawne, zwłaszcza fabuła prowadzona równolegle w młodości bohaterów i obecnie,  ale całość przewidywalna. I pod względem rozwiązań fabularnych, i pod względem bohaterów, i pod względem finału. Jeśli nie macie dość psychohorrorów z gatunku „czy tam były potwory czy to ja jestem chory”, to można zobaczyć.

niedziela, 8 marca 2015

Gra tajemnic

The Imitation Game (Gra tajemnic) - recenzja



Też nie chcieliście oglądać tego filmu, bo to Polacy złamali Enigmę J? Ja się w końcu zdecydowałem i nie żałuję. „Gra tajemnic” to kawał solidnego kina ze świetną historią, kilkoma wciągającymi konfliktami, dobrymi rolami i spójnie skleconym scenariuszem. W kategorii „okołobiograficzne kino okołobrytyjskie” upokarza „Teorię wszystkiego”. Mocnym minusem jest to, że film udaje historyczny, ale po wejściu w temat okazuje się, że tak naprawdę jest tylko luźną interpretacją faktów. Warto obejrzeć, ale z wyciąganiem poważnych wniosków warto uważać.


Dla kogo: wszyscy wielbiciele ciekawych historii; zainteresowani historią i gotowi coś więcej o niej poczytać; ciekawi, jak wygląda Sheldon Cooper na poważnie J

niedziela, 1 marca 2015

Teoria wszystkiego

Theory of Everything (Teoria wszystkiego) - recenzja


Nie bardzo wiem, dla kogo i po ten film właściwie powstał. O odkryciach Hawkinga wiele się stąd nie da dowiedzieć. O całości jego życia też nie do końca. Mamy historię związku Hawkinga z kobietą, który okazał się równie skomplikowany jak związki osób pełnosprawnych. Tyle. Dla mnie jako materiał na film (przynajmniej w tej realizacji) zupełnie się nie broni. Pierwszoplanowa rola słusznie doceniona – wysiłek włożony w odegranie różnych faz niepełnosprawności robi duże wrażenie. Rola żeńska za to nieźle wygląda J.


Dla kogo: fani Stephena Hawkinga; lubiący śledzić skomplikowane życie miłosne innych; kochający wielkie przemiany aktorskie

poniedziałek, 23 lutego 2015

Lewiatan

Lewiatan - recenzja



Ten film mógłby się równie dobrze nazywać wielka nuda. Za to bardzo chce być wielki. Opowiada historię plenerami (ok, bardzo ładnymi), ma biblijną symbolikę, walczy z systemem itp. Kilka scen jest naprawdę dobrych i świetnie pomyślanych, ale nie usprawiedliwia to przeciąganiu całości w nieskończoność. Jeśli chcecie dobry film o walce z systemem, to obejrzyjcie „Układ zamknięty”, a jeśli chcecie nadrobić zaległości we współczesnym kinie rosyjskim, to „Geograf przepił globus” lepiej się do tego nada.


Dla kogo: wielbiciele rosyjskiej przyrody; ci, dla których system = zło; lubiący łowić symbole w każdej scenie

niedziela, 22 lutego 2015

Wolny strzelec

Nightcrawler (Wolny strzelec) - recenzja


Satyra na współczesne media + świetna rola psychopaty, który poczuł rzeczywistą i metaforyczną krew. Do tego przeurocze dialogi wyszydzające rozmowy motywacyjne, przekazywanie informacji zwrotnej i całą resztę tej nowomowy. Fabularnie nie do końca mnie zachwycił, ale całość zdecydowanie na plus. Swoją drogą, na tegorocznych Oscarach mocna konkurencja, skoro taka rola nawet nominacji nie dostaje.

Dla kogo: fani mrocznych thrillerów; wielbiciele dobrze zagranych psychopatów; na co dzień słyszący zbyt wiele korpobełkotu

czwartek, 19 lutego 2015

Whiplash

Whiplash – recenzja


Naprawdę solidny film o relacji mistrz-uczeń, ambicji i dążeniu do mistrzostwa. Jeśli ktoś ma dobry słuch, pewnie wyciągnie z niego dużo więcej, ale i dla jazzowych laików to solidna muzyczna uczta. Wbrew panującej modzie, film nie ciągnie tematu w nieskończoność i nie obejmuje mnóstwa zbędnych artystowskich scen. Obstawiam też Oscara za rolę drugoplanową.

Dla kogo: ci, którym brakuje motywacji w dążeniu do celu; fani jazzu; perfekcjoniści

sobota, 7 lutego 2015

Rogi

Rogi (Horns) – recenzja



Zgodnie ze swoim hobby chciałem sobie zobaczyć zły film. Taka klasa C bez żadnych pretensji. Nie udało się. Zamiast tego dostałem jakieś pseudodramat dla kulturowych analfabetów, młodzieżowe romansidło i niedorobiony kryminał w jednym. I wszystko na poważnie. Serio, jak można kręcić poważny film z Harrym Potterem z rogami?
Dobrze ogląda się przez jakieś pierwsze 20 minut, póki temat świeży i w miarę zabawny. Potem jest tylko nudno i żenująco.

Dla kogo: fanki torsu Daniela Radcliffe'a; wielbiciele retrospekcji w retrospekcjach przyprawionych retrospekcjami; nieczuli na żenadę


wtorek, 3 lutego 2015

Mów mi Vincent

Mów mi Vincent (St. Vincent) – recenzja


Ależ to gorzkie. I niezbyt szczere. I stereotypowe. I przewidywalne. A mimo wszystko to dobry film. To komedia, więc umówmy się, że scenariusz nie musi powalać. Ważne, że jest zabawnie i niegłupio. Murray w znanej sobie roli starego zgryźliwca spisuje się świetnie. Watts śmiało sobie poczyna i wypada całkiem dobrze. Widzów bardziej wrażliwych i mniej odpornych na amerykański sentymentalizm całość może też nawet wzruszyć (choć do Gran Torino trochę brakuje).

Dla kogo: fani klasycznych kreacji Murraya; mający ochotę się pośmiać, ale nie za głośno; niemogący się zdecydować, czy chcą zobaczyć poważny film czy raczej „coś lekkiego”.

poniedziałek, 26 stycznia 2015

Birdman

 Birdman – recenzja



Doskonała realizacja (montaż na 1 ujęcie - majstersztyk), ścieżka dźwiękowa (ta perkusja), aktorzy (brawurowy Norton, teatralny Keaton, kradnąca wszystkie sceny Stone), osadzenie w amerykańskiej literaturze (rozczarowanie - temat nr 1), satyra na współczesne kino, opowieść o (u)traconej młodości, metafory, błyskotliwe dialogi - ten film ma wszystko. No prawie - mnie tu trochę brakuje mocniejszych kulminacji i dynamiki, przez co całości bliżej do wymagającej książki niż porywającego kina. Całkowicie rozumiem uznanie krytyków, ale zdziwię się, jeśli ten film pokochają widzowie.

Dla kogo: fani mrocznej amerykańskiej literatury; cynicznie patrzący na rzeczywistość; lubiący zastanawiać się nad upływem czasu; niespodziewający się filmu o superbohaterach

czwartek, 15 stycznia 2015

Ida

Ida – recenzja


Film, który oficjalnie został dziś skarbem narodowym. Faktycznie, jest niezły. Są artystyczne ujęcia. Są przemyślane postacie. Są ważne tematy poruszane w nieprymitywny sposób. Generalnie film jest bardzo poetycki i mówi dużo w subtelny sposób. Mam jednak nieodparte wrażenie, że przez tę poetyckość i szerokie pole do interpretacji, Ida na żaden temat nie mówi nic nowego i szczególnie ciekawego. Forma faktycznie wyrosła efektowna, ale treści trochę mi tu brakuje. Ale może ja prosty jestem :).

Dla kogo: od czasów nominacji dla każdego, kto nie chce tylko udawać, że widział; dla fanów kina poetyckiego i artystycznych kadrów; dla nieobojętnych na trudną XX-wieczną historię

sobota, 10 stycznia 2015

Fargo (serial)

Fargo (serial) – recenzja


To serial, który zaczyna się fantastycznie, rozbudza wielkie nadzieje, potem nieco zwalnia tempo i popada w dłużyzny, aby pod koniec znów odzyskać formę. Niezły scenariusz, dużo czarnego humoru, obowiązkowa makabra (ale bez przesady), świetne kreacje aktorskie i wciągający klimat zimnej północy. Ogląda się to naprawdę nieźle, choć parę rzeczy można by spokojnie wyciąć i skrócić całość – wtedy byłoby super, teraz jest dobrze.

Dla kogo: fani filmowego pierwowzoru; osoby o specyficznym poczuciu humoru; potrafiący pokochać film/serial za sam klimat

wtorek, 6 stycznia 2015

Hobbit: Bitwa pięciu armii


Hobbit: Bitwa pięciu armii (The Hobbit: The Battle of the Five Armies)



Ostatni Hobbit jest ok, choć faktycznie czegoś brakuje. A może to już zmęczenie materiału?
Smaug jest szalenie efektowny, Thorin wypada ciekawie (jak na Śródziemie bardzo skomplikowana postać :)), pojedynki jak w Gwiezdnych Wojnach, wstęp do Trylogii też ładnie zarysowany (wątek z poboczną misją Gandalfa na plus), wszystko poprawnie. 

Z drugiej strony brakuje sensownego epilogu, siła bojowa armii przedstawiona tak, że ciężko podchodzić do nich poważnie (1 wieśniak odpowiada 20 orkom), są dłużyzny i momenty zupełnie niepasujące do klimatu. Warto zobaczyć, ale raczej ze stonowanymi oczekiwaniami.

Dla kogo: najwierniejsi miłośnicy Śródziemia; fani komputerowo robionych wielkich bitew; wielbiciele widowiskowych smoków metodycznie niszczących miasta

Zaginiona dziewczyna



Zaginiona dziewczyna (Gone Girl)



Wyobraź sobie, że jesz doskonałe jabłko. Dawno tak dobrego nie jadłeś. Niestety okazuje się, że środek był zgniły i z niesmakiem wypluwasz ostatni kęs. Jak zapamiętasz to jabłko?
Tak właśnie jest z „Zaginioną dziewczyną”. Świetne 2 godziny, ciężko oderwać wzrok od ekranu. Za to ostatnie pół godziny to takie nagromadzenie koszmarnych bzdur i niedorzeczności, że Interstellar wyrasta przy tym na film idealnie logiczny. Realizacja, jak zawsze u Finchera, jest perfekcyjna, natomiast ten bezsensowny scenariusz jest dla mnie nie do zaakceptowania.

Dla kogo: dla tych, którym złe zakończenie potrafi nie zepsuć filmu; miłośnicy warsztatu Finchera; wszyscy nienawidzący mediów

Geograf przepił globus


Geograf przepił globus (Geograf globus propił)



Znów sprawdza się zasada – zawodzi zachód, spójrz na wschód. „Geograf przepił globus” to będzie jeden z moich hitów tego roku. Czeski film w rosyjskich realiach, czyli o szukaniu szczęścia na co dzień oraz mniejszych i większych problemach tzw. zwykłych ludzi. Bardzo solidne kino, momentami gorzkie, momentami zabawne, mocno ironiczne i fantastycznie zrealizowane. Dla mnie 9/10.

Dla kogo: miłośnicy kina czeskiego; pragnący zgłębić skomplikowaną ludzką (a na pewno rosyjską) duszę; wszyscy gotowi z dystansem stawiać czoła codziennym wyzwaniom